~*~
~*~
Miłość , radość, nadzieja, przyjaźń to sens tego szalonego snu, w jakim jesteśmy uwięzieni.
Szczęściem jest kolor jej oczu, jej śmiech, jej obecność."
~*~
Leżałam wtulona w tors piłkarza, gdy z góry usłyszałam głos Thiago.
Już prawie zapomniałam że nie jesteśmy tu sami, a piętro wyżej śpi mały Messi.
-Neymar..- delikatnie szturchnęłam bruneta na co on tylko mruknął i nadal spał.
-Neymarze da-Silva Santosie Juniorze, jeżeli za chwile się nie obudzisz, wracam z powrotem do domu dziecka!- syknęłam mu do ucha, na co te zerwał się na równe nogi.
-Co? Ale jak? Wiedzą?- patrzył na mnie z przerażeniem w oczach.
-Człowieku żartowałam, mały nie śpi trzeba do niego iść.- uśmiechnęłam się szeroko.
-Że ja?- spojrzał na mnie z jeszcze bardziej rozszerzonymi oczami.
-Że ty.- posłałam mu buziaka, odwracając się na drugi bok.
-Heh..- usłyszałam jeszcze tylko z jego strony, po czym głośne kroki na schodach.
Uwielbiam tego smerfa, ale chciałam żeby choć trochę wykazał się Brazylijczyk przy pilnowaniu jego.
Rozłożyłam się wygodnie na łóżku, wbijając oczy w sufit. Wreszcie jestem szczęśliwa i nikt mi tego szczęścia nie zabierze. A najbardziej świadczy o tym jego tatuaż z moim imieniem.
Ten przepiękny gest z jego strony spowodował, że jestem pewna jego uczuć do mnie. Jednak nie wiem czy jestem jeszcze gotowa na to co od dwóch dni chce przekazać mi swoim zachowaniem. Kocham go, ale gdy tylko zaczyna ze mną te swoje igraszki, przypomina mi się dom dziecka. I ten obrzydliwy dyrektor który wszystkie tam gwałcił, razem ze mną.
Przez myśl przeszły mi te wszystkie obrzydliwe chwile. Nie chciałam w tamtym momencie płakać, bałam się że za chwilę zejdzie Ney i będę musiała mu to wszystko wytłumaczyć, a nie wiem czy nie zepsuło by to naszych relacji. Dziewczyna po takich przejściach to może być ciężar dla chłopaka.
~Boże Alice co ty mówisz on cie kocha debilko! ~ skarciłam sama siebie w myślach za te głupoty. W tym momencie do domu weszli jego właściciele z lekka podchmieleni.
-Alice i jak młody nie sprawiał kłopotów?- zapytała Antonella chwiejąc się na nogach.
-Nie no coś ty, idźcie spać ja jutro mam trening wieczorem to do tego czasu mogę zająć się małym a wy wypocznijcie.- cmoknęłam ją w policzek, wstając z łóżka. Powolnym krokiem udałam się do kuchni spoglądając na zegarek w telefonie. 2:00 w nocy, a ja jeszcze nawet na chwilę nie zmrużyłam oka, nie to co Neymar.
-A właśnie co on tak długo robi u małego.- powiedziałam sama do siebie w myślach i jak najciszej tylko potrafię poszłam do pokoju chłopca.
Delikatnie nacisnęłam klamkę drzwi, wchodząc do środka.
Obydwaj spali na dość dużym łóżku w pokoju malca, tak słodko wyglądali.
-Ney..- szepnęłam, ale nie usłyszałam odpowiedzi.
-Misiek..- spróbowałam drugi raz, niestety bez rezultatu.
- da-Silva- szarpnęłam go, przez co się obudził.
-Co jest?- spytał mnie zabawnie mrużąc oczy.
-Może to głupio zabrzmi, ale nie zasnę bez Ciebie dzisiaj..- palnęłam przegryzając policzek od środka.
-No to chodź tu koło nas zmieścisz się, bo ja nie mam już sił żeby zejść na dół.-wymamrotał wyciągając w moją stronę swoją dłoń, którą momentalnie chwyciłam.
-Dobranoc skarbie- poczułam jego usta na moim czole, gdy tylko położyłam się obok nich.
-Dobranoc.- odparłam, po czym duże dłonie chłopaka oplotły mój brzuch od tyłu.
~*~
Obudziłam się jako pierwsza, wszyscy jeszcze spali, to się nazywa kara od losu. Nie dość że będę musiała zrobić śniadanie, to jeszcze później obudzić te dwójkę. Chyba.. że.. Poczułam jak Brazylijczyk się przebudza. Szybko zamknęłam oczy udając że jeszcze śpię.
-Spryciula.- prychnął za mną, co oznaczało że wie już o moim planie.
-Jak zrobisz dzisiaj to śniadanie, to obiecuje że dziś wieczorem możesz mnie porwać gdzie tylko chcesz.- uśmiechnęłam się do niego perliście, przechylając głowę w jego stronę.
-Niech ci będzie. To co byś sobie życzyła?- mrugnął do mnie okiem, a ja od razu odpowiedziałam.
-Może bułki, a z czym to już sam wybierz.- posłałam mu buziaka z ręki obserwując Thiago czy przypadkiem się nie budzi.
-No to jadę do sklepu. Jak wrócę i wszystko zrobię przyjdę po was, spróbuj się jeszcze przespać. Strasznie mało spałaś.- dotknął mojego policzka. Momentalnie przymknęłam oczy przekręcając głowę w stronę jego ręki. Kusi mnie zapachem, rozkochuje dotykiem. Sprawia że zakochuje się w nim każdego dnia na nowo.
Czuje się jak w bajce, z której nikt nie może już mnie wyciągnąć.
-Dobra lecę, bo zaraz wszyscy wykupią nasze śniadanie.- zaśmiał się znikając za drzwiami.
Znów położyłam się i tak jak mi kazał próbowałam zasnąć, ale bez skutecznie. Więc żeby nie robić hałasu i nie obudzić małego wciąż leżałam.
-Ciocia- usłyszałam malutkiego Messiego, który po chwili siedział już na moim brzuchu, patrząc na mnie bardzo podejrzliwie.
-Gdzie mama?- spytał po chwili robiąc maślane oczka.
-Mama źle się czuje, więc do wieczora dzisiaj zostaniesz ze mną i z wujkiem Neymarem pasuje?- zaczęłam go łaskotać co przyjął głośnym śmiechem.
-To co chcesz dzisiaj robić?- położyłam go obok siebie na łóżku.
-Eem.. glac w pilke i pluskać w basenie.- uśmiechnął się podobnie jak jego tata, gdy coś kombinuje.
-No dobrze możemy iść na plaże tam i pogramy i się pokąpiemy.- wystawiłam do niego rękę w którą po chwili uderzył swoją.
-A teraz chodź ubierzemy się i idziemy coś zjeść.- wzięłam go za rękę prowadząc do łazienki.
-A teraz chodź ubierzemy się i idziemy coś zjeść.- wzięłam go za rękę prowadząc do łazienki.
~*~
Po dość szybkim, ale jakże pysznym śniadaniu, pojechaliśmy do nas na chwilę do domu się uszykować i stamtąd już prosto na plaże. Żeby nie było nic podejrzanego dla naszych rodziców jak i fotoreporterów zabraliśmy ze sobą Rafaelle.
Nasz smerf którego mieliśmy dzisiaj pod opieką, był bardzo grzeczny i nie sprawiał żadnych problemów, co innego jego rodzice.
Gdy zajechaliśmy na Bogatell najbardziej spokojną plaże w tej części Hiszpanii, miałam ochotę od razu wskoczyć do wody. Lecz malec miał zupełnie inne plany.
-Chce mi się pić.- tupnął nóżką zakładając ręce na piersi.
Rozejrzałam się dookoła żeby zlokalizować najbliższą budkę w której mogło być coś do picia.
-Jest nie cały km stąd idąc plażą.- podrapał się po karku brunet, patrząc na Raf błagalnym spojrzeniem.
-Siostrzyczko, przysługa za przysługę.- mrugnął do niej okiem, na co ta bez zbędnych słów, chwyciła chłopczyka za rączkę i poszła do sklepu tak jak to mały chciał.
-Hah.. to się nazywa rodzeństwo.- położyłam się na ręczniku, powoli zrzucając z siebie kolejne części garderoby żeby zostać w samym stroju kąpielowym. Niestety mój chłopak miał zupełnie inny plan, gdy tylko pozbyłam się spodenek, wziął mnie na ręce i zaprowadził nad brzeg morza.
-Nie, ani się waż!- oplotłam ręce w koło jego szyi, żeby mnie tylko nie puścił.
-Niby czemu miałbym sobie odmówić takiej radochy.- poruszał zabawnie brwiami wchodząc ze mną coraz to głębiej.
-Ty głąbie, błagam cię puść mnie, będę cała mokra!- wycedziłam przez zęby, po chwili dopiero zastanawiając się co ja najlepszego zrobiłam.
-Sama chciałaś.- puścił mnie, a ja wpadłam pod tafle wody.
Próbowałam jak najszybciej znaleźć grunt, jednak na marne, miotałam się pod wodą próbując się wybić z powrotem na powierzchnie, aż w końcu mi się to udało.
-Nie żyjesz!- wrzasnęłam na niego odgarniając włosy z czoła, i szybko chwytając się jego szyi.
-Co ci?- spojrzał na mnie zszokowany. Najpierw krzyczę że chce go zabić, a po chwili uwieszam się na nim.
-Nie umiem pływać gamoniu.- westchnęłam ciężko, oplatając nogi wkoło jego bioder.
-Przepraszam nie wiedziałem.- speszył się zwieszając głowę w dół.
-Mogłam utonąć.- z ciszyłam lekko ton głosu wypowiadając ostatnie słowo.
-Nawet tak nie mów, już chciałem nurkować za tobą.- podniósł moją brodę tak że teraz nasze twarze były na tej samej wysokości.
-Kocham Cię i możesz być pewna że nic ci przy mnie nie grozi.- złożył na moich ustach subtelny pocałunek, a gdzieś z brzegu błysnęło w naszą stronę światło flesza. Przestraszeni obróciliśmy głowy w tamtym kierunku.
-Chce mi się pić.- tupnął nóżką zakładając ręce na piersi.
Rozejrzałam się dookoła żeby zlokalizować najbliższą budkę w której mogło być coś do picia.
-Jest nie cały km stąd idąc plażą.- podrapał się po karku brunet, patrząc na Raf błagalnym spojrzeniem.
-Siostrzyczko, przysługa za przysługę.- mrugnął do niej okiem, na co ta bez zbędnych słów, chwyciła chłopczyka za rączkę i poszła do sklepu tak jak to mały chciał.
-Hah.. to się nazywa rodzeństwo.- położyłam się na ręczniku, powoli zrzucając z siebie kolejne części garderoby żeby zostać w samym stroju kąpielowym. Niestety mój chłopak miał zupełnie inny plan, gdy tylko pozbyłam się spodenek, wziął mnie na ręce i zaprowadził nad brzeg morza.
-Nie, ani się waż!- oplotłam ręce w koło jego szyi, żeby mnie tylko nie puścił.
-Niby czemu miałbym sobie odmówić takiej radochy.- poruszał zabawnie brwiami wchodząc ze mną coraz to głębiej.
-Ty głąbie, błagam cię puść mnie, będę cała mokra!- wycedziłam przez zęby, po chwili dopiero zastanawiając się co ja najlepszego zrobiłam.
-Sama chciałaś.- puścił mnie, a ja wpadłam pod tafle wody.
Próbowałam jak najszybciej znaleźć grunt, jednak na marne, miotałam się pod wodą próbując się wybić z powrotem na powierzchnie, aż w końcu mi się to udało.
-Nie żyjesz!- wrzasnęłam na niego odgarniając włosy z czoła, i szybko chwytając się jego szyi.
-Co ci?- spojrzał na mnie zszokowany. Najpierw krzyczę że chce go zabić, a po chwili uwieszam się na nim.
-Nie umiem pływać gamoniu.- westchnęłam ciężko, oplatając nogi wkoło jego bioder.
-Przepraszam nie wiedziałem.- speszył się zwieszając głowę w dół.
-Mogłam utonąć.- z ciszyłam lekko ton głosu wypowiadając ostatnie słowo.
-Nawet tak nie mów, już chciałem nurkować za tobą.- podniósł moją brodę tak że teraz nasze twarze były na tej samej wysokości.
-Kocham Cię i możesz być pewna że nic ci przy mnie nie grozi.- złożył na moich ustach subtelny pocałunek, a gdzieś z brzegu błysnęło w naszą stronę światło flesza. Przestraszeni obróciliśmy głowy w tamtym kierunku.
~*~
Hejka :) Tak wiem zawiodłam was.. tym że tak długo mnie nie było.
Ale już jestem i chyba wreszcie zrozumiałam czym dla mnie jest pisanie opowiadań. Już wczoraj na Cinderelli pojawił się nowy rozdział. Dzisiaj pojawia się tu, a już jutro dostaniecie rozdział na moim nowym blogu. Pamiętacie jeszcze ?
"Naucz mnie kochać jak Bella, wiecznie.."
Mam nadzieje że będzie was tam tylu ile na tych blogach, a nawet jeszcze więcej.
Zobaczycie po Prologu że będzie zupełnie inny niż reszta moich blogów.
No to by było na tyle. Widzimy tu się w okolicach następnego Poniedziałku.
JESTEŚCIE-KOMENTUJECIE! ;*